"DZIKIE SMAKI", czyli kilka słów o... :)

W minionym tygodniu otrzymałam od wydawnictwa Pascal bardzo ciekawą pozycję. To książka kucharska "Dzikie smaki" Kaji Nowakowskiej i Małgorzaty Ruszkowskiej (autorki bloga o ziołach Mead Ladies). Bardzo mnie zaciekawiła, dlatego pozwoliłam sobie na kolejny inny niż dotychczas wpis. Pozwólcie, że powiem Wam o niej kilka słów. Temat jest bardzo ciekawy, dlatego mam nadzieję, że poświęcicie mi chwilę i będziecie towarzyszyć w tej krótkiej wędrówce szlakiem przetartym przez Autorki książki :)


Dopisek do tytułu- kuchnia zwariowanego zbieracza roślin to tak naprawdę kwintesencja całej pozycji. Muszę przyznać, że dopiero zagłębiam się w temat dzikiej roślinności w kuchni. Tak naprawdę to moja mama jest freakiem w tym temacie a ja czasem spoglądam na nią jakby pojawiła się z innego świata. Jednak temat ten jest coraz bardziej popularny. Pozycja, o której mowa jest tak skonstruowana, że ja (wcześniej bardzo sceptycznie nastawiona do tego tematu), zdecydowanie jestem na tak!


Przede wszystkim sposób wydania jest taki, jaki lubię. BAAAARDZO przejrzysty. Autorki postawiły na konkret. Nie ma tu owijania w bawełnę, tzw. wodolejstwa itp. Jest mnóstwo potrzebnych wskazówek i jeszcze więcej ciekawych przepisów wraz z pięknymi zdjęciami. Wybierając książkę kucharską, jednym z moich głównych wytycznych są fotografie. Nie od dziś wiadomo, że je się oczami. Jedzenie musi do mnie mówić z fotografii, ba! Powinno nawet krzyczeć- przygotuj mnie i zjedz! Ja sama zawsze dążę do takiego efektu. Wiadomo, raz wychodzi lepiej, raz trochę gorzej. Zdjęcia w tej książce są takie, że z zaciekawieniem czyta się każdy przepis. Nie są przelukrowane, z milionami filtrów. Pokazują to, co mają pokazywać.




A jak z konstrukcją książki? :) Autorki podzieliły ją na kilka głównych rozdziałów.
Na początku dowiecie się kilku faktów o autorkach. Potem przeczytacie o tym wszystkim, co musicie mieć, nim zaczniecie zbierać rośliny a także wzbogacicie swoją wiedzę o bardzo cenne wskazówki.



W kolejnych rozdziałach dowiecie się, jakie rośliny wykorzystywane są w książce.





Co bardzo ważne, jeśli nie najważniejsze- dowiecie się, które rośliny są trujące. Myślę, że od tej wiedzy powinno się zacząć swoją przygodę z dzikimi smakami we własnej kuchni. Super! Bardzo się cieszę, że jest taki rozdział. Dzięki temu cała książka jest bardzo spójna i oprócz książki kucharskiej, można traktować ją jako kulinarny przewodnik.






Po tych kilku rozdziałach pora na przepisy. Znajdziecie tutaj działy takie jak:

  • pąki i kwiaty
  • owoce i nasiona
  • liście i ziele
  • kłącza, bulwy i korzenie
  • grzyby


Podsumowaniem książki jest kalendarz zbioru roślin, o których mowa w książce.



Co więcej dodać? Hmmm... Trochę prywaty chyba nie zaszkodzi. Nie będę Wam mydlić oczu. Nie byłabym sobą, gdybym czegoś nie przetestowała. Tak trochę na zasadzie eksperymentu :) Zaczęłam od bezpiecznego tematu, który znam już od dawna, czyli od pokrzywy. Upiekłam dla Rodzinki muffinki pokrzywowe z fetą, Najlepszym komentarzem jest fakt, że zniknęły bez pozostawienia po sobie okruszków. Pycha :) 








Co więcej? Jako że sama spisuję przepisy, ważne dla mnie jest, by były one przejrzyste a nawet te skomplikowane w przygotowaniu, przedstawione tak, by nie czuło się poziomu trudności. I tak jest właśnie tutaj. Kolejny plus!


I jak? Jak dla mnie super. Jestem bardzo ciekawa, jakie jest Wasze zdanie. Piszcie w komentarzach :) Od siebie zachęcam, by będąc w księgarni sięgnąć po tę pozycję. Może tak jak ja zmienicie zdanie i poczujecie co Wam w duszy gra? (z "Dzikimi smakami").















Komentarze

Prześlij komentarz

Najbardziej popularne

SCHAB W SOSIE CEBULOWYM

PANCAKES Z PIEKARNIKA

BŁYSKAWICZNY SERNIK NA ZIMNO Z TRUSKAWKAMI (bez pieczenia)

PANCAKES Z MĄKI GRYCZANEJ

FOCACCIA Z POMIDORAMI I MOZZARELLĄ

Obserwatorzy