BEZY

Co tu dużo mówić.... UWIELBIAM BEZY. Wiem, mówię to przy każdym deserze, który Wam proponuję :P Mimo wszystko bezy znajdują się u mnie w czołówce :) Dotychczas była to moja pięta achillesowa. Wredoty nie chciały mi wychodzić. Wszyscy twierdzili, że to przecież nic takiego, ale mi nie dawało to spokoju. Szperałam w sieci szukając cennych wskazówek i metodą prób i błędów w końcu udało się :) Może wśród Was znajdą się zainteresowani, którzy mieli ten sam problem co ja? :)

SKŁADNIKI:
1. BEZY:
4 białka
50-55g drobnego cukru na każde 1 białko (200-220 g na 4 białka)
1 łyżeczka mąki ziemniaczanej
1 łyżeczka octu

2. KREM:
330ml śmietanki 30% (biedronkowa objętość :D)
250g sera mascarpone
1 opakowanie cukru wanilinowego

(można dosłodzić krem cukrem pudrem, ja wolę bardziej "wytrawny" z racji słodyczy bezy)

dodatki: wedle uznania- ja w miesiącach letnich wybieram owoce sezonowe, teraz wykorzystałam trochę suszonych dodatków :)





PRZYGOTOWANIE:
1. Białka ubijamy na wysokich obrotach. Gdy zaczynają sztywnieć, tak że tworzą się "wzorki", zaczynamy dodawać cukier. Należy go dodawać stopniowo, po łyżce, cały czas ubijając.
2. Po dodaniu całego cukru, dodajemy mąkę i ocet, chwilę miksujemy.
3. Na papier do pieczenia nakładamy porcje - ja zwykle formuje 8-9 bez z podanej przeze mnie proporcji (średnice około 10-11cm).
4. Piekarnik rozgrzewamy do temperatury 120 stopni. Pieczemy 30 minut, następnie zmniejszamy temperaturę do 100 stopni i pieczemy jeszcze 2,5 godziny. NIE OTWIERAMY PIEKARNIKA PODCZAS SUSZENIA!!!
5. Gotowe bezy zostawiamy w zamkniętym piekarniku do całkowitego wystudzenia (ja piekę wieczorem i zostawiam na całą noc).

6. KREM: śmietanę ubijamy z cukrem wanilinowym. Pod koniec dodajemy ser mascarpone, miksujemy do uzyskania gładkiego kremu.
7. Na bezy nakładamy porcje kremu, dekorujemy ulubionymi dodatkami.

SMACZNEGO!!!!